Stało się! Z dawna planowana i wyczekiwana wyprawa fotograficzna do Norwegii w składzie: Ja – Naczelny Wódz Wyprawy, Zibi – Naczelny Organizator Frachtu i Przejazdu oraz trzech sympatycznych adeptów fotografii czyli Spławik, Marek L. oraz Marco 33V została zaliczona. Poniżej, nie zagłębiając się w szczegóły, zamieszczony został krótki opis wyprawy i to co najważniejsze czyli zdjęcia.
DZIEŃ 1 sobota 04-06-2016
Pomijając podróż samochodem, promem i znów samochodem docieramy wreszcie do pd-wsch części Parku Narodowego Jotunheim i schroniska Gjendesheim przy jeziorze Gjende (1.000m n.p.m.) Stąd o 21:15 rozpoczynamy dwudniowy trekking z noclegiem w górach. Z powodu opóźnienia dojazdu na miejsce wymarszu, wcześniej planowany nocleg na przełęczy przy jeziorze Bessvatnet zamieniliśmy na biwak na szczycie Veslfjellet (1.743m n.p.m.). Jak się na drugi dzień okazało była to słuszna decyzja…
DZIEŃ 2 niedziela 05-06-2016
Po 2-godzinnym i “pełnym wypoczynku” śnie dzień zaczęliśmy o 03:45. Czyste i mroźne powietrze poranka, pierwsze widoczne promienie słońca oraz piękne i bezludne góry to idealny czas i miejsce do rozpoczęcie zdjęć.
P.S. Gorąca kawa w takich okolicznościach przyrody smakuje wybornie…
Kolejne 7 godzin marszu to ciągłe podchodzenie i schodzenie oraz podziwianie pd-zach części Parku Jotunheimen. W drodze do jeziora Bessvatnet (1.373m n.p.m.) – nawiązanie do wcześniejszej decyzji o zmianie miejsca biwakowania – schodząc grzbietem Besseggen i mając 20kg sprzętu na plecach można się nieco spocić o czym mogą opowiedzieć niektórzy z uczestników wyprawy… (nie powiem o kogo chodzi 🙂 Występuje tu duże pochylenie terenu i niezła ekspozycja po stronie południowej grzbietu sięgająca 400-600m w dół do jeziora Gjende. Druga część dnia aż do nocy to pobyt nad jeziorem Gjende przy schronisku Memurubu.
P.S. Tu spotkaliśmy pierwszy raz (i ostatni) renifera oraz wypiliśmy najdroższe piwo w życiu, a nawet dwa: 45zł za 0,5l złotego trunku! Koszmar!
DZIEŃ 3 poniedziałek 06-06-2016
Ten dzień zaczęliśmy inaczej czyli od 10km rejsu motorówką z Memurubu do parkingu przy Gjendesheim. Po dopłynięciu, zrobieniu kilku fotek, śniadaniu i oczywiście kawie rozpoczął się kolejny etap wyprawy. 300km samej jazdy samochodem jest wątpliwą przyjemnością (setki zakrętów, dużo ograniczeń szybkości, przekroczenie których grozi otrzymaniem potwornie wysokiego mandatu skutecznie spowalniają podróż), dlatego w międzyczasie zatrzymaliśmy się na zdjęcia w okolicy Romsdalsfjordu, odbyliśmy mały trekking w górach w pobliżu Andalsnes oraz zaliczyliśmy Drogę Trolli.
DZIEŃ 4 wtorek 07-06-2016
Dziś kolejnymi punktami do zaliczenia były: trekking przy Geirangerfjordzie i odwiedziny opuszczonego gospodarstwa Homlungsaetra, rejs promem z Geiranger do Hellesylt oraz śnieżny płaskowyż i okolica Stegastein.
DZIEŃ 5/6 czyli środa i czwartek 08-09.06.2016
W planie na 2 dni jest dojazd do parkingu w Skjeggedal, a stąd 6-cio godzinny terekking i 800m podejścia na słynną Troltungę (1.200m n.p.m).Jak to na trekkingu w górach oraz w tak pięknej okolicy bywa 2 godziny snu w pełni wystarczyły aby zacząć kolejny piękny dzień. Zaczęliśmy w mroźnym jeszcze poranku od zdjęć, następne było śniadanie i obowiązkowo gorąca kawa. Pakowanie namiotów i dobytku trwało chwilę. Droga powrotna to mijanie w odwrotnej kolejności widzianych wczoraj pięknych miejscówek.
Tego dnia zaplanowany był trekking doliną Buerdalen przy Parku Narodowym Folgefonna do lodowca Buerbreen. Większość uczestników wyprawy bardziej zapragnęła jednak gorącej kąpieli, dobrego wina oraz grilowanego łososia u Spławika w Oslo. Nie protestowałem ponieważ nie tylko z kulinarnego punktu widzenia był to dobry pomysł…
DZIEŃ 7 piątek 10-06-2016
Po tygodniu biwakowania pod namiotem, gorący prysznic i spanie na materacu w śpiworze ale w czterech ścianach jest istnym luksusem, który szybko regeneruje siły! Po kilku godzinnym zwiedzeniu Oslo można było uznać wyprawę do Norwegi za zakończoną. Na koniec pozostało tylko przejechać 600km do Trelleborga, noc spędzić pod namiotem nad piaszczystym Bałtykiem, następnie przepłynąć promem do Polski i wieczorem w sobotę dojechać samochodem do domu.